Wernisaż wystawy ,,Za murem”
Data / Czas
06/11/2015
18:00
Lokalizacja / Miejsce
Miejska Biblioteka Publiczna w Sanoku
SANOK / PODKARPACIE. W 2007 r. w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Sanoku miała miejsce wyjątkowa wystawa. Można by nawet napisać „niepowtarzalna”, gdyby nie to, że biblioteka – wraz z Aresztem Śledczym – właśnie zamierza ją powtórzyć, otwarcie odbędzie się 6 listopada o godz. 18. O co chodzi? Poniżej publikujemy tekst z wernisażu wystawy w marcu 2007 r.
CIARY PO PLECACH
- Robi wrażenie… Ciary przechodzą po plecach – tak swoje odczucia z otwarcia wystawy twórczości i obyczajowości więziennej podsumował Grzesiek, sanocki gimnazjalista.
Kiedy Krzysztof Witkiewicz i Janusz Wańcowiat z Aresztu Śledczego w Sanoku zaczynali prace nad wystawą twórczości i obyczajowości więziennej, nawet nie przypuszczali, że stanie się ona takim hitem i że zainteresuje nie tylko pedagogów i uczniów sanockich szkół, ale niemal wszystkich. Życie „za murem”, które w pewnym stopniu udało się im odtworzyć w sali wystaw Miejskiej Biblioteki Publicznej w Sanoku, okazało się tematem na tyle intrygującym, egzotycznym i wartym uwagi, że od poniedziałku, kiedy to odbyło się otwarcie wystawy, drzwi do odtworzonej w bibliotece… celi, w zasadzie się nie zamykają. Pieczołowitość, z jaką przeniesiono ten fragment więziennej rzeczywistości, robi wrażenie, a jeśli dodać do tego fotoreportaż z aresztu autorstwa Lucyny Żak oraz film Roberta Biłasa powstały „za murami” nie dziwią głosy takie jak choćby ten:
- Gratuluję pomysłu – to wspaniała a zarazem wstrząsająca lekcja wychowawcza dla dorosłych i młodzieży. Mam nadzieję, że moi uczniowie wezmą ją sobie do serca. Dziękuję – napisała w kronice wystawy Maria Pospolitak, dyrektor Zespołu Szkół Nr 1 w Sanoku. I dokładnie o to chodziło organizatorom, w przedsięwzięcie włożyli mnóstwo wysiłku, teraz kolej na ruch ze strony szkół zainteresowanych profilaktyką przestępczości.
Do tej pory Areszt Śledczy dość zazdrośnie strzegł swoich tajemnic. Przeciętny mieszkaniec Sanoka niewiele mógł powiedzieć o tym, co dzieje się za więziennymi murami, choć te znajdowały się w centrum miasta. Teraz, w ramach programu zapobiegania przestępczości, areszt uchyla swoje podwoje. Jak mówią organizatorzy, dzieje się tak, gdyż fałszywy obraz więzienia, utrwalany zwłaszcza przez amerykańskie filmy fabularne, niejednokrotnie wytwarza złudzenie, iż „za murami” toczy się życie niejednokrotnie ciekawsze od tego na wolności. A więzienie to ciężki kawałek chleba, przekonują Krzysztof Witkiewicz i Janusz Wańcowiat. Dyskomfort to także najczęstsze uczucie towarzyszące oglądaniu bibliotecznej wystawy, której celem była właśnie walka z takimi stereotypami – stąd obok twórczości znalazło się miejsce na więzienną obyczajowość – przedmioty i gadżety wykonywane przez więźniów nielegalnie: buzały (grzałki), kolki (narzędzia do tatuaży), urządzenia do ćwiczeń fizycznych lub tzw. połyki (klisze rentgenowskie). Niejako przy okazji wystawa spełnia także inną, niezamierzoną przez organizatorów, rolę – mianowicie rozprawia się z mitem złego, prymitywnego „klawisza”. Pracownicy aresztu to „klawisze nowej generacji” – ich inwencję i zdolności organizacyjne podkreślał, witając gości na otwarciu wystawy, dyrektor biblioteki Leszek Puchała. Sami zainteresowani mówią, że wystawa w bibliotece jest pierwszą w naszym mieście, ale na pewno nie ostatnią. Co wymyślą następnym razem? Bo z wystawy „Za murem” niektórzy goście wychodzą… zamurowani.
(as)
materiał nadesłany